Czy nie stawiając granic dziecku, nie dając mu wyzwań mogę wychować kogoś, kto poradzi sobie w dorosłym życiu?
Stres jest nieuniknionym elementem rozwoju każdego dziecka. Stres jest również nieuniknionym elementem w dorosłości. I chyba każdy z nas o tym się nieraz przekonał.
Czy warto więc kreować świat dziecka pozbawiony tego elementu?
Czy warto usuwać wszelkie bodźce mogące wprawić naszego malca w niezadowolenie?
Czy jest to w ogóle możliwe?
Stres jest wpisany w nasz rozwój już od narodzin – tak wymyśliła to natura. Nazywanie więc jakiegokolwiek modelu wychowania „bezstresowym” jest totalnie bez sensu.
Ale… mamy dwa rodzaje stresu:
- Eustres – stres pozytywny, który towarzyszy pozytywnym wydarzeniom, niemniej również stanowi spory ładunek emocjonalny obciążający nasz układ nerwowy (no bo czy stresem nie jest dla dziecka dotarcie do ulubionego niebieskiego słonika, który leży zaledwie 4 kroki od niego, w fazie, w której nasz szkrab stawia dopiero pierwsze kroki?)
- Dystres – stres negatywny, powszechnie zwany „stresem”
Tak więc ponownie stwierdzić muszę, że nie ma czegoś takiego, jak bezstresowe wychowanie.
A wychowywanie dziecka w duchu bezwarunkowej akceptacji, braku reakcji na niewłaściwe zachowania, braku wobec niego jakichkolwiek oczekiwań czy wymagań, wzmacnianie maksymalnie egocentryzmu dziecka niestety krzywdzi dziecko i również rodzica bądź opiekuna.
Dzieciom należy komunikować, że istnieją pewne zasady, granice. Pokazać, że istnieją konsekwencje nieprzestrzegania zasad. Naszym zadaniem jest przygotować dziecko do funkcjonowania w świecie za kilkanaście lat. A niestety świat nie jest różowy, idealny obowiązuje w nim dużo zasad, norm, których łamanie wiąże się z nieprzyjemnymi konsekwencjami. Jest wiele zachowań nieakceptowanych społecznie i Twoje dziecko musi o tym wiedzieć. Dziecko nie może wzrastać w bańce, która w wieku 13-15 lat (lub znacznie wcześniej) pęknie, a na zderzenie z rzeczywistością nie będzie przygotowane.
Proces wychowania w dużym stopniu polega na tym, by ćwiczyć u tego młodego człowieka cierpliwość, wytrwałość a także to, że nie jest sam, że są inni ludzie, którzy niekoniecznie muszą być tak wspierający, usuwający przeszkody, głaskający jak jego rodzice. Twoje dziecko dostanie szybką lekcję, że świat nie potrzebuje słabych ludzi, ale odpowiedzialnych, potrafiących sprostać sytuacjom stresowym, wytrwałych, wyciągających wnioski z popełnionych błędów, myślących i kreatywnych. Jeśli Twoja córka lub syn wszystko będzie miała podane na tacy, większości z tych cech nie wykształci…
Spróbuj nauczyć swoje dziecko umiejętności osiągania radości, przyjemności np. poprzez rozwijanie jego pasji (o tym, w jaki sposób – możesz przeczytać więcej w naszej książce – kliknij i sprawdź ). Pamiętaj jednak, że wiąże się to z pokonywaniem przez nie wielu rodzajów stresu: stresu oporu (bo czasami nie chce iść się na trening), stresu zniechęcenia (już mam dość ćwiczenia gry na skrzypcach!), stresu rozczarowania oraz własnych niepowodzeń (i znowu jestem drugi…). Dlatego ważne jest Twoje wsparcie w tym czasie, nauczenie dziecka radzenia sobie z tym stresem, wykształcenie w nim chęci podejmowania wyzwań a także umiejętności pogodzenia się z faktem, że nie wszystko w życiu jest łatwe i przyjemne. Bądź jednak zawsze przy nim, bądź jego przyjacielem i podporą!
A co z wychowaniem w duchu Rodzicielstwa Bliskości? Właśnie… Chciałam mocno podkreślić, że Rodzicielstwo Bliskości nie jest tożsame z bezstresowym wychowaniem (jak co poniektórzy sądzą).
Zwolennicy tej koncepcji wychowania poświęcają wiele uwagi potrzebom dzieci, odnoszą się do nich z szacunkiem, nie stosują tradycyjnej dyscypliny i kar, ale to nie oznacza, że nie stawiają granic swoim dzieciom.
Rodzicielstwo Bliskości stawia właśnie bardzo wyraźne granice – przebiegają one tam, gdzie zaczyna się szacunek dla drugiego człowieka, jego potrzeb, jego uczuć, jego indywidualnych granic. To dzięki temu Rodzicielstwo Bliskości uczy skutecznej komunikacji, sztuki kompromisu oraz szacunku dla potrzeb innych ludzi. A także szacunku dla samego dziecka jako podmiotu, a nie przedmiotu praktyk wychowawczych.
Skąd więc te dzieci, które nazywamy agresywnymi, rozpieszczonymi, egocentrycznymi, roszczeniowymi? Skoro wychowanie bezstresowe nie istenieje a Rodzicielstwo Bliskości jednak wyznacza granice?
To zazwyczaj efekt nie jasno postawionych granic, zawiłych lub niezrozumiałych zasad, braku konsekwencji w działaniu rodziców bądź opiekunów, niezaspokojonych potrzeb, braku uwagi lub zbyt surowej dyscypliny, silnego autorytetu jednego z rodziców.